46609
Książka
W koszyku
Kresowa Atlantyda : historia i mitologia miast kresowych. T. IV Kołomyja, Żabie, Dobromil / Stanisław Sławomir Nicieja. - Opole : Wydawnictwo MS, copyright 2014. - 291, [1] strona : faksymilia, fotografie, ilustracje, portrety ; 25 cm.
Kołomyja była kwintesencją kontrastu - pięknych, bogatych kamienic w centrum i biednych chatynek na przedmieściach. Elegancko ubranych dżentelmenów w pumpach i melonikach na głowach, z nieodłączną laseczką w ręku można było spotkać na ulicy obok chasydów w chałatach i jarmułkach na głowach, Hucułów w serdakach oraz Rusinów w bogato haftowanych koszulach. Kołomyja była miastem popularnym. Jej nazwę znali prawie wszyscy w Polsce, choć czasem wprawiała mieszkańców w pewne zakłopotanie - było bowiem w tej nazwie coś jednocześnie tajemniczego i żartobliwego, poważnego i śmiesznego, dumnego i wstydliwego. Żabie - stolica Huculszczyzny. Było w Czarnohorze, tej kolebce Hucułów, wiele miejscowości, takich jak Kosmacz, Krzyworównia, Krasnoiła, Jabłonica, Bystrec, które mogłyby pretendować do miana stolicy Huculszczyzny. Zdominowało je wszystkie Żabie, stając się nie tylko stolicą, ale i znakiem firmowym Hucułów. Pisarz Józef Wittlin, autor "Soli ziemi", uznał Żabie za najciekawszy zakątek ziemi huculskiej, pachnący mietą w letnie wieczory, z sennymi przysiółkami przylepionymi do cichych połonin, gdzie pasterze grają na długich trombitach. Dobromil - miasteczko położone w dolinie rzeki Wyrwy - miał po wojnie, w 1945 roku, wyjątkowego pecha. Gdy geodeci przyszli ze swymi urządzeniami wykreślać w myśl wytycznych konferencji w Jałcie granicę, nie było jasne komu Dobromil przyznać - Polsce czy ZSRR. Wydawało się, że o przebiegu granicy rozstrzygnie logika uwzględniająca interesy gospodarcze układających się państw, że nie zostaną poszatkowane szlaki komunikacyjne między przygranicznymi miejscowościami. Stało się jednak inaczej. Patrząc dziś na mapę południowo-wschodniej Polski, łatwo zauważyć, że na południe od Przemyśla granica państwowa załamuje się nagle i wbija klinem ku zachodowi, przecinając dwukrotnie podkarpacką linię kolejową Przemyśl-Ustrzyki, tak że jej odcinek Hermanowice-Niżankowice-Dobromil-Chyrów-Krościenko jest wyjątkowo uciążliwy dla obu stron - i dla Ukraińców i dla Polaków. Z Przemyśla do Ustrzyk na znacznym odcinku trzeba przejeżdżać w zaplombowanych wagonach, bo ni stąd, ni zowąd pociąg wtacza się na terytorium innego państwa, by go po chwili opuścić. Był to i jest do dzisiaj bodaj najbardziej nielogicznie wytyczony odcinek graniczny na świecie. [fragment tekstu]
Status dostępności:
Wypożyczalnia
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 94(438) (1 egz.)
Strefa uwag:
Uwaga dotycząca bibliografii
Bibliografia na stronach 276-277. Indeks.
Recenzje:
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej